Opowiadania

Postanowiłam, że będę wrzucać w tej zakładce moje niekoniecznie świetne opowiadanie. A że na razie mam jedno łapcie je. Może kiedyś zbiór zwiększy swoją liczebność :D
__________________________________________________________________
Nie uwierzyłaby w to gdyby nie zobaczyła tego na własne oczy. Przecież było to dla niej tak absurdalne i niedorzeczne. A jednak stało się. On, który obiecał jej, że zawsze będą razem, który codziennie mówił, że nikogo nie byłby w stanie pokochać tak jak jej, któremu ufała ponad wszystko zdradził ją. Nie byłoby to aż tak straszne gdyby straciła tylko chłopaka. Straciła również osobę, która była jej najlepszym przyjacielem. Był dla niej wszystkim. Nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. A on ją tak potraktował.
Przez czarne łzy ujrzała zakurzone miasto. Wiatr rozwiewał jej włosy, a ona w samej sukience na ramiączkach nawet nie czuła otaczającego jej chłodu. Chciała skoczyć. Przecież straciła jedyną osobę, na której tak naprawdę mogła polegać, którą kochała. Nie liczyły się dla niej sztuczne przyjaciółki i znajomości tylko ON. Zamknęła oczy i zrobiła krok do przodu.
Myślami leciała przez ciemne miasto. Czarne ulice oświetlone słabym blaskiem lamp, przez cisze jedynie przedzierający się szum wiatru. Księżyc, okrągłe serce ciemnego nieba, na które patrzą miliony osób. Za chwilę to wszystko dla niej zniknie. Jedna mała mrówka nie spojrzy więcej na te skalne serce nocy. I tak się nikt nie przejmie. Jedyna osoba, która się nią tak naprawdę interesowała przestała ją kochać. Nikomu więc pewnie nie zrobi przykrości odchodząc, szybko o niej zapomną.
I nagle przepłynął przez nią straszny smutek. Niektórzy ludzie nie są nawet jak zwierzęta. Czasem pies jest zawsze przy swoim przyjacielu i nawet gdy ten odejdzie o nim pamięta. A ludzie tak często zdradzają i nie obchodzi ich czyiś los.
Trudno o jednego człowieka mniej – pomyślała i postawiła drugi krok. Znów spojrzała w niebo. Może ktoś patrzy w tej samej chwili na księżyc co ona i przechodzą przez niego te same samobójcze myśli. A może ktoś ma dużo cięższe życie niż ona, a i tak sobie jakoś z nim radzi. Dziecko z afryki, które nie ma już niczego i marzy jedynie o suchej bułce wcale nie zamierza się zabić, wręcz przeciwnie marzy by żyć jak najdłużej. Chłopczyk chory na raka też wcale nie pragnie odchodzić, a co dopiero sam sobie zabrać życie. I może ci wszyscy dużo biedniejsi od niej ludzie patrzą na ten sam księżyc co ona i gdyby ją ujrzeli pewnie wyśmieliby ją, że chce zmarnować to co najcenniejsze, to czego oni nie mogą mieć.
Pod jej łzami pojawił się blady błysk szczęścia. Jest zbyt słaba żeby się zabić, cała drży na samą myśl, że mogłaby skoczyć. A może jest zbyt odważna żeby się poddać. Uśmiech pojawia się na jej bladej twarzy. Nie będzie przejmować się nim, nawet jeśli nie znajdzie drugiej takiej osoby, przed nią całe życie. Jak mogła wpaść na tak denny i głupi pomysł. Przecież jest zbyt silna żeby skoczyć, wie że umie walczyć. Mogłaby zrobić jeden krok do przodu, a więcej nie ujrzałby już nic.
Dopiero teraz poczuła zimno. Jej zdrętwiałe ręce od chłodu chciały sięgnąć po leżącą obok kurtkę, kiedy w jej telefonie włączyła się automatycznie poczta głosowa. Dzwonił ON. Na chwilę stanęła patrząc przed siebie. Słyszała jego łagodny, a zarazem lekko drżący głos.
- Wiem, że jeśli powiem zwykłe przepraszam, tylko Cię wkurzę, ale ja naprawdę nie czuję nic do tej dziewczyny. Byłem pijany, nic z tego nie pamiętam. Dopiero kolega powiedziałam mi co zrobiłem. To moja wina. Wiem, to że nie zrobiłem tego celowo mnie nie tłumaczy. Nawet kiedy straciłbym całkowicie świadomość nie powinienem cię zdradzać. Ale ja nie potrafię bez ciebie żyć. Nie chcę by ta wpadka mi ciebie zabrała. Zabiję się jeśli mi nie wybaczysz. Błagam zrozum, zrobię wszystko byś mi to zapomniała.
Ona nadal go słuchając, już cała przemarznięta schyliła się po kurtkę, którą popchnął w dół wiatr. Nawet nie wiedząc jak szybko to się stało straciła równowagę, próbowała przechylić się w tył, ale już leciała. Zdążyła usłyszeć jeszcze tylko od niego „Ja naprawdę Cię ...” , kiedy telefon razem z nią roztrzaskał się o twardą ulicę.
_______________________________________________________________________
Jeśli ktokolwiek dotrwał do końca i to czyta byłabym wdzięczna za zostawienie komentarza. Wiem te opowiadanie jest lekko dziwne, ma wiele błędów itp. ale pisałam je ponad rok temu i teraz postanowiłam się nim podzielić. Może kiedyś dodam tu więcej, bardziej sensownych opowiadań, tylko najpierw muszę je napisać xD

4 komentarze:

  1. Muszę powiedzieć, że całkiem ciekawe...Oczywiście, ja bym to rozwinęła na kilka stron więcej, ale pomysł dobry i zakończenie lekko szokujące, chociaż bardzo szybkie
    Mam nadzieję, ze częściej będziesz dawać opowiadania, bo wydaje się, ze masz do tego smykałkę... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem popełnianie samobójstwa to jedna wielka bzdura...ona spadła, ale tak naprawdę pewnie by wróciła do tego chłopaka, bo powiedział że ją kocha. Ja bym nie wróciła xD Ale to jest mocno związane z moim światopoglądem, dla mnie jeżeli ktoś mówi że mnie kocha, to nawet po pijaku by tego nie zrobił....myślę że warto trzymać opowiadania które pisaliśmy wcześnie, bo to duża motywacja...widzieć że o wiele lepiej potrafi się pisać :)
    ____________________________________________
    jutro prawdopodobnie nowy rozdział, zapraszam ;)
    believeitonot.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teoretycznie ona od początku nie była w stanie popełnić samobójstwa, weszła na dach pod wpływem nagłego impulsu, rozpaczy. Kiedy ten szok minął zaczęła myśleć trzeźwiej i zdawać sobie sprawę jak bardzo samobójstwo jest czymś bezsensownym, zaczęła znowu doceniać to, że ma przed sobą całe życie. Co do tego czy by wróciła - raczej tak. Każdy popełnia błędy i może po jakimś czasie znów byliby dobrą parą. Zresztą on nie był dla niej tylko chłopakiem, również jej jedynym przyjacielem. Tracąc go, straciłaby osobę, na którą zawsze mogła liczyć.
      To działało zresztą odwrotnie. Ona dla niego była kimś wyjątkowym i jedynym, a przez ten jeden błąd stracił ją nieodwracalnie. Szczególnie, że już zawsze będzie czuć przez to poczucie winny, bo nikt nie przewidzi tego, że to był jedynie wypadek.

      Usuń
  3. O Jezu, dziewczyno, ty to wiesz jak człowieka zdołować przed snem. Opowiadanie, akurat takie jakie powinno być opowiadanie, króciutkie. Skupiłaś się na emocjach i uczuciach, a nie na obrazie zewnętrznym. Jednak wydaje mi się, że gdybyś dodała trochę opisów przestrzeni i bohaterów, choćby głupi kolor kurtki i to, że jej np rude włosy przyklejały się do mokrego od łez policzka, to opowiadanie miałoby więcej duszy. Twoje opowiadanko i nawiązanie do ludzi w gorszej sytuacji, którzy mimo wszystko żyją i walczą przypomniało mi dwie rzeczy:
    pierwsza z nich to piosenka Alicji Janosz, której tytułu nie pamiętam, ale tekst refrenu mówił "jest jak jest, nie zawsze dobrze, tak trudno żyć, a ktoś ma gorzej niż ty...".
    druga z nich to słowa powiązane ze swastyką hitlerowską mówiące "słabi muszą/powinni umrzeć/zginąć".

    Zapraszam do mnie:
    "Jabłka i śniegi" (romans)
    www.j-i-s.blogspot.com
    "Sierociniec przy cmentarzu" (fantastyka)
    www.w-sierocincu.blogspot.com
    "Miejskie opowieści" (obyczajówka)
    www.miejskie-opowiesci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń